Urodził się w 1938 r. w Petlikowcach, blisko miejscowości Buczacz (obecna Ukraina), gdzie spędził pierwsze lata życia. Do dziś w pamięci przechowuje wspomnienia z dziecięcych lat, także te dotyczące wojennej zawieruchy.
Po wojnie jego rodzina została wywieziona na tzw. ziemie odzyskane – do Ziębic na Dolnym Śląsku. Tam ukończył szkołę podstawową oraz zawodową.
Od młodości miał zacięcie artystyczne. Często obserwował swoją mamę, która pięknie haftowała. Sam w wolnych chwilach zaszywał się z ołówkiem i kartką. Lubił rysować a ołówek i nieco później farby akwarelowe, to wszystko na co mógł sobie pozwolić w powojennej rzeczywistości. Z czasem zaczął także amatorsko konstruować modele lotnicze, głównie szybowce.
Po wojnie jego rodzina została wywieziona na tzw. ziemie odzyskane – do Ziębic na Dolnym Śląsku. Tam ukończył szkołę podstawową oraz zawodową.
Od młodości miał zacięcie artystyczne. Często obserwował swoją mamę, która pięknie haftowała. Sam w wolnych chwilach zaszywał się z ołówkiem i kartką. Lubił rysować a ołówek i nieco później farby akwarelowe, to wszystko na co mógł sobie pozwolić w powojennej rzeczywistości. Z czasem zaczął także amatorsko konstruować modele lotnicze, głównie szybowce.
Po szkole w poszukiwaniu pracy wyjechał do Wrocławia. Miasto kusiło lepszym życiem i większymi perspektywami. Działalność zawodową przerwało jednak powołanie do służby wojskowej, która skończyła się poważną chorobą i powrotem do Ziębic.
W 1972 r. za namową swojego brata przeprowadził się wraz z rodziną do Jastrzębia, gdzie znalazł zatrudnienie na kopalni „Jastrzębie” w charakterze malarza.
Dużo osób dziwiło się, co robi malarz na kopalni. Ale w czasach tamtego ustroju, kopalnie miały pod kuratelą na przykład szkoły, ośrodki zdrowia, biura na kopalni, ośrodki sportowe. Do tego dochodziły domy wczasowe nad morzem a także w Ustroniu i Zakopanem – tam mogliśmy połączyć pracę z wypoczynkiem – wspomina Kasperski.
W pracy malował ściany, w domu każdą wolną chwilę spędzał przy sztaludze, w swojej pracowni którą nazywał „drewutnią”. Próbował swoich sił w portrecie, jednak uznał, że to nie jest droga, którą chce kroczyć. Zaczął malować obrazy olejne: najchętniej kwiaty, pejzaże, zdarzało się, że także architekturę czy zwierzęta np. konie. Kupował płótno i sam, jak większość artystów w tamtym czasie, naciągał je i gruntował. U stolarza zamawiał ramy – te najlepsze z drewna bukowego i dębu, pozostałe ze świerku czy sosny.
Natchnienia szukał obserwując przyrodę podczas rowerowych czy górskich wycieczek, które bardzo lubił. Doceniał urok starych zamków i pałaców, a ich piękno starał się oddać w swoich pracach. Sięgał także do wspomnień z młodości. Na kilku namalowanych obrazach pojawia się kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Starczówku (Stary Padół), do którego Kasperski ma szczególny stosunek - tam przyjmował I komunię świętą, tam 31 sierpnia 1968 r. brał ślub, a na pobliskim cmentarzu spoczęli jego rodzice. Inspirował się także swoimi – jak twierdzi – niedoścignionymi mistrzami: Alfredem Wierusz Kowalskim, Józefem Chełmońskim, Janem Matejko, czy Wojciechem Kossakiem.
Z czasem także przełożeni w pracy zaczęli dostrzegać jego twórczy potencjał. Został oddelegowany do tzw. dekoratorni, gdzie do jego zadań należało m.in. plastyczne opracowanie wybranych punktów w przestrzeni miejskiej. To m.in. Kasperski wykonał nieistniejący już dziś mural na ulicy Wrocławskiej nawiązujący do górniczej historii miasta. Co ciekawe, wiele lat później, jego córka – Lidia Próchnicka w budynku Galerii Historii Miasta stworzyła pomniejszoną wersję innego, znanego muralu z hasłem „Jastrzębie-Zdrój miasto młodości, pracy i pokoju”.
Zakres jego obowiązków w dekoratorni obejmował także przenoszenie na transparenty propagandowych, socjalistycznych haseł. Z oczywistych względów najwięcej pracy przypadało wówczas na okres poprzedzający święto 1 Maja, bowiem każdy zakład, szkoły i ulice musiały być odpowiednio udekorowane.
W dekoratorni, gdy miał czas, malował i później eksponował swoje obrazy. Te prace często nabywali koledzy, gdyż stanowiły idealny okazjonalny prezent. Z czasem zaczęły spływać zamówienia na konkretne tematy – najczęściej bukiety kwiatów.
Pracując na kopalni brał także udział w wystawach prezentujących dorobek twórczy pracowników. Organizowano je, nie tylko na jastrzębskich kopalniach, klubach, ale także w okolicznych domach kultury.
Po przejściu na emeryturę, jak sam mówi, ma nareszcie czas dla siebie, który poświęca na malowanie.
Obecnie już nie podróżuje tak często, a inspiracji szuka w malarskich albumach czy zdjęciach. Zdarza się, że układa kompozycje kwiatowe, które potem przenosi na obraz.
Bardzo pięknie mi ten żywot leci, bo mnie świat nie nudzi, ani nigdy się nie uprzykrzy. Jak ktoś coś lubi robić, to przy tym także odpoczywa – podsumowuje Kasperski.
Autor: Katarzyna Gardecka
Nowy rozdział
W 1972 r. za namową swojego brata przeprowadził się wraz z rodziną do Jastrzębia, gdzie znalazł zatrudnienie na kopalni „Jastrzębie” w charakterze malarza.
Dużo osób dziwiło się, co robi malarz na kopalni. Ale w czasach tamtego ustroju, kopalnie miały pod kuratelą na przykład szkoły, ośrodki zdrowia, biura na kopalni, ośrodki sportowe. Do tego dochodziły domy wczasowe nad morzem a także w Ustroniu i Zakopanem – tam mogliśmy połączyć pracę z wypoczynkiem – wspomina Kasperski.
W pracy malował ściany, w domu każdą wolną chwilę spędzał przy sztaludze, w swojej pracowni którą nazywał „drewutnią”. Próbował swoich sił w portrecie, jednak uznał, że to nie jest droga, którą chce kroczyć. Zaczął malować obrazy olejne: najchętniej kwiaty, pejzaże, zdarzało się, że także architekturę czy zwierzęta np. konie. Kupował płótno i sam, jak większość artystów w tamtym czasie, naciągał je i gruntował. U stolarza zamawiał ramy – te najlepsze z drewna bukowego i dębu, pozostałe ze świerku czy sosny.
Natchnienia szukał obserwując przyrodę podczas rowerowych czy górskich wycieczek, które bardzo lubił. Doceniał urok starych zamków i pałaców, a ich piękno starał się oddać w swoich pracach. Sięgał także do wspomnień z młodości. Na kilku namalowanych obrazach pojawia się kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Starczówku (Stary Padół), do którego Kasperski ma szczególny stosunek - tam przyjmował I komunię świętą, tam 31 sierpnia 1968 r. brał ślub, a na pobliskim cmentarzu spoczęli jego rodzice. Inspirował się także swoimi – jak twierdzi – niedoścignionymi mistrzami: Alfredem Wierusz Kowalskim, Józefem Chełmońskim, Janem Matejko, czy Wojciechem Kossakiem.
Dekoratornia
Z czasem także przełożeni w pracy zaczęli dostrzegać jego twórczy potencjał. Został oddelegowany do tzw. dekoratorni, gdzie do jego zadań należało m.in. plastyczne opracowanie wybranych punktów w przestrzeni miejskiej. To m.in. Kasperski wykonał nieistniejący już dziś mural na ulicy Wrocławskiej nawiązujący do górniczej historii miasta. Co ciekawe, wiele lat później, jego córka – Lidia Próchnicka w budynku Galerii Historii Miasta stworzyła pomniejszoną wersję innego, znanego muralu z hasłem „Jastrzębie-Zdrój miasto młodości, pracy i pokoju”.
Zakres jego obowiązków w dekoratorni obejmował także przenoszenie na transparenty propagandowych, socjalistycznych haseł. Z oczywistych względów najwięcej pracy przypadało wówczas na okres poprzedzający święto 1 Maja, bowiem każdy zakład, szkoły i ulice musiały być odpowiednio udekorowane.
W dekoratorni, gdy miał czas, malował i później eksponował swoje obrazy. Te prace często nabywali koledzy, gdyż stanowiły idealny okazjonalny prezent. Z czasem zaczęły spływać zamówienia na konkretne tematy – najczęściej bukiety kwiatów.
Pracując na kopalni brał także udział w wystawach prezentujących dorobek twórczy pracowników. Organizowano je, nie tylko na jastrzębskich kopalniach, klubach, ale także w okolicznych domach kultury.
Po przejściu na emeryturę, jak sam mówi, ma nareszcie czas dla siebie, który poświęca na malowanie.
Obecnie już nie podróżuje tak często, a inspiracji szuka w malarskich albumach czy zdjęciach. Zdarza się, że układa kompozycje kwiatowe, które potem przenosi na obraz.
Bardzo pięknie mi ten żywot leci, bo mnie świat nie nudzi, ani nigdy się nie uprzykrzy. Jak ktoś coś lubi robić, to przy tym także odpoczywa – podsumowuje Kasperski.
Autor: Katarzyna Gardecka