Od urodzenia mieszka w Jastrzębiu-Zdroju. W Żorach ukończył szkołę zawodową o profilu budowlanym. Przez krótki czas pracował na budowie kopalni „Morcinek” w Kaczycach oraz w Straży Pożarnej – odbywając tam zastępczą służbę wojskową. Następnie (aż do przejścia na emeryturę) zatrudniony był na KWK „Jastrzębie”.
Od wielu lat jego pasją jest rzeźbiarstwo, chociaż jak sam twierdzi, nigdy wcześniej nie wykazywał większych zdolności manualnych.
Poczułem w pewnym momencie życia potrzebę tworzenia. Może dlatego, że nie lubię nudy zainteresowałem się rzeźbą. Od kolegi dostałem kawałek lipy, trzy dłuta i tak się to zaczęło. Oczywiście początki były trudne. Miałem problem ze zdobyciem odpowiednio wysuszonego drewna i profesjonalnych, dobrze przygotowanych dłut. Rzeźbiłem przy pomocy nożyków do tapet i przez to moje dłonie przez niemal rok były poranione. Chociaż pierwsze rzeźby wychodziły bardzo skromne to z każdym dniem rzeźbiarstwo wciągało mnie coraz mocnie
Od wielu lat jego pasją jest rzeźbiarstwo, chociaż jak sam twierdzi, nigdy wcześniej nie wykazywał większych zdolności manualnych.
Poczułem w pewnym momencie życia potrzebę tworzenia. Może dlatego, że nie lubię nudy zainteresowałem się rzeźbą. Od kolegi dostałem kawałek lipy, trzy dłuta i tak się to zaczęło. Oczywiście początki były trudne. Miałem problem ze zdobyciem odpowiednio wysuszonego drewna i profesjonalnych, dobrze przygotowanych dłut. Rzeźbiłem przy pomocy nożyków do tapet i przez to moje dłonie przez niemal rok były poranione. Chociaż pierwsze rzeźby wychodziły bardzo skromne to z każdym dniem rzeźbiarstwo wciągało mnie coraz mocnie
W Robotniczym Stowarzyszeniu Twórców Kultury (RSTK) działającym w Jastrzębiu przy ulicy Wielkopolskiej poznał, nieżyjącego już artystę - Zenona Tecmera.
To był mój pierwszy kolega-rzeźbiarz, który przeglądał moje prace, wspierał mnie fachową radą i materiałami rzeźbiarskimi m.in. „wysezonowanym” drewnem lipowym. Z nim pojechałem po pierwsze profesjonalne dłuta, co stało się momentem przełomowym w moim rzeźbieniu. Dłuta wykonane były przez niezwykle ciekawego człowieka – Józefa Franka z Czeskiego Cieszyna - rzeźbiarza, malarza, ale przede wszystkim kowala. Do dłut dobierał odpowiednią stal, sam dorabiał trzonki i może dlatego ich jakość nie odbiegała od dłut najlepszych, renomowanych firm. Przez Zenka poznałam także innego, zdolnego rzeźbiarza - Jurka Soremskiego. Okazało się, że w tamtym czasie wszyscy mieszkaliśmy na tym samym osiedlu! Jurek oceniał moje prace, dopingował mnie i motywował do dalszego rzeźbienia. Miałem szczęście, że na początku artystycznej drogi trafiłem na takich, przychylnych mi ludzi.
Twórca znany jest ze swojej dbałości o szczegóły. Aby wydobyć wszystkie istotne elementy na wykonanie jednej pracy poświęca około miesiąca. Chociaż najchętniej rzeźbi wojowników, wikingów, rycerzy, Indian czy postaci znane z trylogii Tolkiena jak np. krasnoludy, to w jego twórczości pojawiają się także inne prace – płaskorzeźby (w tym zegary) z motywami roślinnymi, kobiety, zwierzęta czy świątki.
Przy rzeźbach wojowników czy krasnoludów stawiam na istotne dla mnie detale. I właśnie te szczegóły jak np. ochraniacze, hełmy, tarcze, naramienniki czy pagony najbardziej mnie cieszą. Czasami, aby rozwinąć pomysł przeglądam katalogi, grafiki czy internet, jednak ostatecznie rzeźba jest realizacją mojej autorskiej wizji, dla której ograniczeniem jest tylko moja wyobraźnia.
Cechą charakterystyczną rzeźb Marka Mocko jest ich wykończenie – całkowicie pozbawione śladów dłuta. Prace są kilkukrotnie szlifowane papierem ściernym o różnej ziarnistości. W zależności od potrzeb pokrywane są bejcą lub woskiem pszczelim, który wymieszany z terpentyną nakłada się na gorąco na figurę. Wosk nabłyszcza rzeźbę, powoduje że jest delikatna w dotyku, przy okazji stanowi także środek konserwujący. Chociaż artysta preferuje małe prace to w swojej twórczości zetknął się także z dużą rzeźbą plenerową. Pierwszy taki terenowy wyjazd miał miejsce w maju 2012 roku.
Pojechałem do Skrbeńska na zaproszenie Bogusi i Irka Caniboł – pary rzeźbiarzy, którzy organizowali na swojej posesji spotkanie dla kilku zaprzyjaźnionych artystów. Pamiętam, że wyrzeźbiłem wtedy postać wikinga. Potem brałem jeszcze udział w plenerach w Kargowej, Ostrowcu Świętokrzyskim i Krzykawce. To zupełnie inna praca, do której najczęściej używa się prowadnicy typu Carving i drewna z topoli. Na plenerach, zwykle kilkudniowych, trzeba pracować szybko, bez wgłębiania się w szczegóły i to stanowi dla mnie problem. Wolę moje małe figury, które mogę objąć wzrokiem i którym mogę poświęcić odpowiednią ilość czasu.
Jedna z rzeźb plenerowych artysty– kapliczka z Chrystusem Frasobliwym parę lat temu stanęła w Ruptawie. Rzeźbiarz przymierza się także do wykonania kilku innych prac dla swojego sołectwa.
Chociaż ulubionym materiałem rzeźbiarskim jest dla twórcy drewno, to miał też swoją przygodę z grafitem.
Grafit jest materiałem, który daje nieograniczone możliwości, ponieważ rzeźbę można modyfikować na każdym etapie pracy. Niestety minusem jest wysoki koszt oraz brud, który pozostaje w pracowni. Prac, które wykonałem w graficie jest niewiele, jednak bardzo się cieszę, ze mogłem sprawdzić się rzeźbiąc w tym materiale.
Twórczość artysty wciąż ewaluuje. Rzeźby przestają być statyczne, zyskują na dynamice, są dopracowane w każdym szczególe.
Rzeźbiarstwo to moja pasja, której poświęcam swój wolny czas. Nie muszę się nigdzie spieszyć, dlatego zawsze powtarzam – jeśli chce się dobrze rzeźbić, należy wyrzucić z pracowni wszystkie zegary. Pośpiech i ograniczenia czasowe są najgorsze dla twórcy, wprowadzają dyskomfort, a ja staram się w życiu i w pracy nie chodzić na skróty.
W 2018 r. artysta został wyrózniony Srebrną odznaką za zasługi dla województwa śląskiego.
Autor: Katarzyna Gardecka
Początki
To był mój pierwszy kolega-rzeźbiarz, który przeglądał moje prace, wspierał mnie fachową radą i materiałami rzeźbiarskimi m.in. „wysezonowanym” drewnem lipowym. Z nim pojechałem po pierwsze profesjonalne dłuta, co stało się momentem przełomowym w moim rzeźbieniu. Dłuta wykonane były przez niezwykle ciekawego człowieka – Józefa Franka z Czeskiego Cieszyna - rzeźbiarza, malarza, ale przede wszystkim kowala. Do dłut dobierał odpowiednią stal, sam dorabiał trzonki i może dlatego ich jakość nie odbiegała od dłut najlepszych, renomowanych firm. Przez Zenka poznałam także innego, zdolnego rzeźbiarza - Jurka Soremskiego. Okazało się, że w tamtym czasie wszyscy mieszkaliśmy na tym samym osiedlu! Jurek oceniał moje prace, dopingował mnie i motywował do dalszego rzeźbienia. Miałem szczęście, że na początku artystycznej drogi trafiłem na takich, przychylnych mi ludzi.
Rycerze, wikingowie, krasnoludy...
Twórca znany jest ze swojej dbałości o szczegóły. Aby wydobyć wszystkie istotne elementy na wykonanie jednej pracy poświęca około miesiąca. Chociaż najchętniej rzeźbi wojowników, wikingów, rycerzy, Indian czy postaci znane z trylogii Tolkiena jak np. krasnoludy, to w jego twórczości pojawiają się także inne prace – płaskorzeźby (w tym zegary) z motywami roślinnymi, kobiety, zwierzęta czy świątki.
Przy rzeźbach wojowników czy krasnoludów stawiam na istotne dla mnie detale. I właśnie te szczegóły jak np. ochraniacze, hełmy, tarcze, naramienniki czy pagony najbardziej mnie cieszą. Czasami, aby rozwinąć pomysł przeglądam katalogi, grafiki czy internet, jednak ostatecznie rzeźba jest realizacją mojej autorskiej wizji, dla której ograniczeniem jest tylko moja wyobraźnia.
Cechą charakterystyczną rzeźb Marka Mocko jest ich wykończenie – całkowicie pozbawione śladów dłuta. Prace są kilkukrotnie szlifowane papierem ściernym o różnej ziarnistości. W zależności od potrzeb pokrywane są bejcą lub woskiem pszczelim, który wymieszany z terpentyną nakłada się na gorąco na figurę. Wosk nabłyszcza rzeźbę, powoduje że jest delikatna w dotyku, przy okazji stanowi także środek konserwujący. Chociaż artysta preferuje małe prace to w swojej twórczości zetknął się także z dużą rzeźbą plenerową. Pierwszy taki terenowy wyjazd miał miejsce w maju 2012 roku.
Pojechałem do Skrbeńska na zaproszenie Bogusi i Irka Caniboł – pary rzeźbiarzy, którzy organizowali na swojej posesji spotkanie dla kilku zaprzyjaźnionych artystów. Pamiętam, że wyrzeźbiłem wtedy postać wikinga. Potem brałem jeszcze udział w plenerach w Kargowej, Ostrowcu Świętokrzyskim i Krzykawce. To zupełnie inna praca, do której najczęściej używa się prowadnicy typu Carving i drewna z topoli. Na plenerach, zwykle kilkudniowych, trzeba pracować szybko, bez wgłębiania się w szczegóły i to stanowi dla mnie problem. Wolę moje małe figury, które mogę objąć wzrokiem i którym mogę poświęcić odpowiednią ilość czasu.
Jedna z rzeźb plenerowych artysty– kapliczka z Chrystusem Frasobliwym parę lat temu stanęła w Ruptawie. Rzeźbiarz przymierza się także do wykonania kilku innych prac dla swojego sołectwa.
Rzeźba w graficie
Chociaż ulubionym materiałem rzeźbiarskim jest dla twórcy drewno, to miał też swoją przygodę z grafitem.
Grafit jest materiałem, który daje nieograniczone możliwości, ponieważ rzeźbę można modyfikować na każdym etapie pracy. Niestety minusem jest wysoki koszt oraz brud, który pozostaje w pracowni. Prac, które wykonałem w graficie jest niewiele, jednak bardzo się cieszę, ze mogłem sprawdzić się rzeźbiąc w tym materiale.
Twórczość artysty wciąż ewaluuje. Rzeźby przestają być statyczne, zyskują na dynamice, są dopracowane w każdym szczególe.
Rzeźbiarstwo to moja pasja, której poświęcam swój wolny czas. Nie muszę się nigdzie spieszyć, dlatego zawsze powtarzam – jeśli chce się dobrze rzeźbić, należy wyrzucić z pracowni wszystkie zegary. Pośpiech i ograniczenia czasowe są najgorsze dla twórcy, wprowadzają dyskomfort, a ja staram się w życiu i w pracy nie chodzić na skróty.
W 2018 r. artysta został wyrózniony Srebrną odznaką za zasługi dla województwa śląskiego.
Autor: Katarzyna Gardecka